Ks. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz

 

POWSTANIE WIELKOPOLSKIE NA ZIEMI LUBUSKIEJ. 1918-1919

 

Wstęp

Na terenie Wielkopolski rodziny polskie przez wieki przepojone były miłością do Boga, Kościoła i swej ojczyzny. Stąd Wielkopolanie nigdy nie pogodzili się z utratą niepodległości. Już w trakcie II rozbioru Polski w 1793 roku, oddziały polskie stawiały kilkakrotnie zbrojny opór wkraczającym do Wielkopolski Prusakom. Oddziały powstańcze były też formowane w Wielkopolsce podczas Insurekcji kościuszkowskiej. Walki wielkopolskich oddziałów określane są mianem Powstania wielkopolskiego z 1794 roku.

W 1806 roku doszło do kolejnego Powstania w Wielkopolsce. Tym razem cieszący się szacunkiem w Wielkopolsce gen. Jan Henryk Dąbrowski otrzymał od Napoleona polecenie udania się do Poznania i stworzenia tam regularnych oddziałów polskich. 6 listopada 1806 roku do Poznania wjechał Dąbrowski z Józefem Wybickim. Ich wjazd przerodził się w manifestację patriotyczną, wydali oni odezwę do narodu, wzywając do stawania u boku Napoleona w walce z zaborcą. Doszło do zrywu narodowego. Kampanię zbrojną zakończyła kapitulacja Królewca 15 czerwca 1807 roku, a następnie traktat tylżycki, który zaowocował powstaniem Księstwa Warszawskiego.

Wielkopolanie licznie ruszyli też na pomoc Powstaniu listopadowemu. Z Wielkiego Księstwa Poznańskiego do walki w Królestwie Polskim ruszyły posiłki w łącznej liczbie około 4 tysięcy osób. Upadek Powstania listopadowego, a następnie styczniowego i represje, które po nich nastąpiły stały się przyczyną refleksji w Wielkopolsce nad sensownością takich zrywów[1].

Uznano, że Powstania działają jedynie na korzyść zaborców, ponieważ walki eliminują na kilkadziesiąt lat elity społeczne. Powstało przekonanie, że Powstanie ma szansę powodzenia jedynie w sprzyjających okolicznościach politycznych, musi też być poprzedzone formacją patriotyczną, szkoleniami oraz zgromadzeniem odpowiedniego uzbrojenia. Wielkopolanie słusznie doszli do wniosku, że odrodzenie Polski może nastąpić jedynie w efekcie wojny pomiędzy trzema zaborcami. A czas ten należy spożytkować na umocnienie kulturalne i gospodarcze polskiego społeczeństwa[2].

Gdy zatem nie można było prowadzić walki zbrojnej, konkurowano z niemczyzną na płaszczyźnie gospodarczej, ekonomicznej i kulturalnej, wykorzystując wszelkie możliwości, które stwarzał legalistyczny system państwa pruskiego. Na podstawie decyzji kongresu wiedeńskiego z 1815 r. z terenu Wielkopolski utworzono Wielkie Księstwo Poznańskie, które cechowało się pewną tolerancją w dziedzinie uprawnień języka polskiego oraz dostępem Polaków do niektórych urzędów. Sytuacja zmieniła się dopiero w wyniku zjednoczenia Niemiec. Wtedy to na fali intensywnej polityki germanizacyjnej Poznańskie zostało wcielone do nowo utworzonego Związku Północno-Niemieckiego (1867), następnie do Rzeszy Niemieckiej (1871) pod nazwą Provinz Posen[3].

Wielkopolanie postawili na bogacenie się i pracę organiczną. Koncepcja ta, uwzględniająca działalność tak legalną, półlegalną, jak i nielegalną, przewidywała upowszechnianie trzeźwego i racjonalnego myślenia, rozwijanie i podnoszenie na wyższy poziom nauki, pracy kulturalno-oświatowej, działalności gospodarczej, ustanowienie solidarności społecznej, stworzenie warunków do różnorodnych kontaktów społecznych ludności polskiej i rozwijanie poczucia narodowego oraz zmierzała do przekształcenia narodu polskiego w światłe, nowoczesne, kapitalistyczne społeczeństwo. M.in. z inicjatywy lekarza Karola Marcinkowskiego, wokół którego skupił się krąg tzw. organiczników, założono w Poznaniu spółkę „Bazar” celem budowy domu handlowego i hotelu, która rozwinęła się w instytucję współpracy ziemiaństwa z mieszczaństwem; zorganizowano również – dzięki pomysłowi Karola Libelta, ale z inspiracji Marcinkowskiego – Towarzystwo Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Towarzystwo sprawowało rodzaj mecenatu wychowawczego – jego zadaniem było zdobywanie środków materialnych na kształcenie zdolnej, ale ubogiej młodzieży. Stowarzyszenie to, które później otrzymało nazwę Towarzystwa Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego, przetrwało do 1939 roku. Istotne znaczenie towarzystwa było formowanie elit społeczeństwa polskiego[4].

Innym elementem działalności organizującej życie społeczeństwa wielkopolskiego było tworzenie instytucji reprezentujących rolnictwo. Ulepszenia metod gospodarowania na roli miało powstrzymać przechodzenie ziemi w ręce niemieckie. Dezydery Chłapowski był przykładem jak rozwijać gospodarstwo rolne. Do swojego majątku w Turwi sprowadził najnowsze technologie, głównie z Wielkiej Brytanii. Założył także szkołę gospodarczą dla młodych rolników. Natomiast Hipolit Cegielski, filolog, polonista, wydalony dla polskości ze służby nauczycielskiej, zamienił filologię na kupiectwo. Poduczywszy się w Berlinie przemysłu, otworzył w Bazarze sklep narzędzi rolnych, a następnie uruchomił ogromne zakłady produkujące maszyny rolnicze, zatrudniając ok. 400 robotników[5].

Z Poznania i Wielkopolski promieniowało na obszar Polski zachodniej wiele organizacji kredytowych, zawodowych, produkcyjnych. Główną organizacją ziemiańską w XIX w. i na początku XX w. było utworzone w 1962 r. Centralne Towarzystwo Gospodarcze, sprawujące patronat nad kółkami rolniczymi zajmującymi się poradnictwem zawodowym. Dla rozwoju kapitalistycznych sposobów produkcji w majątkach ziemskich i walki ekonomicznej ziemian i włościan z zaborcą ogromne znaczenie miały banki polskie. Powstały również liczne spółki oszczędnościowo-kredytowe, które były dla mieszczan formą tworzenia własnych instytucji finansowych, uniezależniających się od obcych kredytów[6].

Charakterystycznym przymiotem tych starań było uznanie języka polskiego i kultury ojczystej za podstawowy czynnik utrzymania bytu narodowego. Myśl, że doskonalenie języka, rozwój literatury ojczystej, ratowanie od zapomnienia dawnych utworów pisanych w języku polskim i źródeł do historii Polski jest warunkiem przetrwania narodu polskiego, leżała u podstaw działalności kulturalnej i edytorskiej dwóch zasłużonych Wielkopolan: Adama Tytusa Działyńskiego i Edwarda Raczyńskiego. Działyński uczynił z zamku w Kórniku muzeum pamiątek narodowych, z kolei Raczyński wydawał źródła odnoszące się do historii Polski z wieków XVI-XVIII, głównie pamiętniki lub dzieła zbliżone charakterem do pamiętników. Założona przez niego biblioteka publiczna (1829) uzyskała rangę najważniejszej polskiej placówki kulturalnej, ogniska nauki i oświaty w Wielkim Księstwie Poznańskim[7].

Wspomnieć warto także o rozwoju oświaty, która miała podstawowe znaczenie dla utrzymania polskości wśród młodzieży. Kwitło szkolnictwo podstawowe, w kilku miastach Wielkopolski działały gimnazja, a gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu zyskało sławę ogólnokrajową.

W okresie tzw. przedwiośnia, kultura polska – dławiona bezwzględnie w Królestwie Polskim po upadku powstania listopadowego – przeżywała swój złoty okres właśnie w Poznaniu, który z tej racji nazywany był „polskimi Atenami[8].

Swoją działalność prowadziły różne kółka rolnicze, towarzystwa przemysłowe i kupieckie, banki ludowe, koła śpiewacze, czytelnie ludowe, bractwa strzeleckie, księgarnie wydawnicze. Ożywione było życie naukowe. Gazety codzienne miały średnio po kilka tysięcy abonentów, a nakład tygodnika „Przewodnik Katolicki” osiągał 64 tys. egzemplarzy.

 Ważną rolę odegrał Kościół katolicki podtrzymujący ducha narodowego[9]. Przykładowo księża Augustyn Szamarzewski i Piotr Wawrzyniak stworzyli potęgę finansową polskich banków i spółek pożyczkowych.

Jednocześnie przygotowywano się do wystąpienia zbrojnego, wykorzystując zasoby niemieckie. Zachęcano polską młodzież do wstępowania do wojska niemieckiego, aby zdobywać tam doświadczenie w walce. Z końcem XIX w. zaczęto organizować stowarzyszenia o charakterze niepodległościowym, działające półlegalnie lub w konspiracji, jak np. „Iskra”, Tajna Organizacja Niepodległościowa, Związek Młodej Polski czy Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Te ostatni pod pozorem aktywności fizycznej szkoliło też pod kątem walki zbrojnej, a także kształtowało postawę patriotyczną. Silny w Wielkopolsce był też ruch skautów, a tajne organizacje niepodległościowe powstawały w szkołach. Warto wspomnieć Towarzystwo Tomasza Zana (TTZ). Skupiało ono kształcącą się młodzież, nawiązywało do tradycji filareckich i wykorzystywało doświadczenie wcześniejszych tajnych samokształceniowych zrzeszeń gimnazjalnych w zaborze pruskim. TTZ działało w gimnazjach wielu miast Wielkopolski. Kładło ono – obok nauki języka polskiego, historii i geografii – duży nacisk na narodową stronę wychowania, przeciwstawiając się tym samym zgubnym wpływom szkoły pruskiej. W sumie w byłym zaborze pruskim istniało około 30 kół TTZ[10].

Nadzieje na odzyskanie niepodległości odżyły w czasie I Wojny Światowej, gdy zaborcy starli się ze sobą. Im bliżej wydawał się koniec działań wojennych, tym bardziej przygotowywano się do walki o zrzucenie przeszło 100-letniego jarzma pruskiego.

 

[1] Aczkolwiek wydarzenia z 1848 r., kiedy to Poznań stworzył naczelną władzę powstańczą – Komitet Narodowy, świadczyły, jak chętnie inne dzielnice nieistniejącej Polski i emigracja polska poddawała się pod kierownictwo Poznania w walce o niepodległość. W okresie wiosny ludów po raz pierwszy doszło do ostrego konfliktu między ludnością polską a niemiecką. A. Kwalicki, Poznań stolicą Polski zachodniej. Od kongresu wiedeńskiego do Powstania Wielkopolskiego, Poznań 2008, s. 54-55. 

[2] Tamże, s. 42.

[3] Określenie ziemie polskie pod panowaniem pruskim należy odnieść do Wielkopolski, Śląska, Ziemi Lubuskiej, całego Pomorza, Warmii i Mazur. Tamże, s. 35-36.

[4] Tamże, s. 50-52.

[5] Tamże, s. 51.

[6] Tamże, s. 76-77.

[7] Tamże, s. 44; W. Molik, Kształtowanie się inteligencji polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1841-1870, Warszawa-Poznań 1979.

[8] A. Kwalicki, Poznań stolicą Polski zachodniej, s. 44-47.

[9] Z. Zieliński pisał na ten temat: „Próby zniemczenia życia kościelnego w Wielkim Księstwie nie dały rezultatu. Najlepszym dowodem tego było angażowanie się księży, a nawet w pewnym okresie administracji kościelnej w narodowy ruch polski. Wpływ na postawę większości kleru miało tu wiele czynników. Niebagatelną rolę odegrało zapotrzebowanie społeczne, potwierdzane przez wszystkich bez wyjątków polskich liderów politycznych, nawet tych z obozu liberalnego. Bodźcem o tyle silniejszym, że nawiązującym bezpośrednio do sytuacji kościelnej było naturalne skojarzenie pruskiej akcji germanizacyjnej ze wspieraniem ekspansji protestantyzmu na polskim i katolickim obszarze etnicznym. Stąd też każdy gest antypolski administracji pruskiej rozumiany był jako uderzenie w Kościół, a ściśle w polski katolicyzm. […] Dlatego teza: Polak równa się katolik, a Prusak – protestant mimo swej absurdalności nigdy nie była poważnie kwestionowana”. Z. Zieliński, Kościół i naród w niewoli, Lublin 1995, s. 42-43. 

[10] A. Kwilecki, dz. cyt., s. 83; A. Markwicz, 100 lat organizacji Tow. Tomasza Zana, Londyn 1975.